niedziela, 4 marca 2012

Truskawki + amaretto

Na weekend postanowiłam wrócić do domu, żeby zrobić tacie urodzinową niespodziankę. Plan był taki, że zabieram się z Julką do Gdańska i przyjeżdżam do domu w piątek wprost na urodzinową kolację. Tata nie spodziewał się żadnego przyjęcia, a co dopiero zobaczenia córeczki, która dzień wcześniej mówiła, że w sobotę jak zwykle pojedzie rano do stajni, a po południu spotka się gdzieś na mieście ze znajomymi. Jego mina była bezbłędna :-) Uwielbiam robić ludziom takie niespodzianki. Wracając jednak do tematu notki - moja mama jak zwykle spisała się na medal i zrobiła na urodzinową kolację mnóstwo pysznego jedzenia (a potem, o dziwo, ciężko wcisnąć się w ulubione dżinsy... ;-)). Na deser pojawiło się m.in. tiramisu. Bardzo je lubię, bo łączy gorycz kawy ze słodkim biszkoptem, kremowym mascarpone i aromatem amaretto. Z uwagi na sporą liczbę kalorii postanowiłam trochę pokombinować i wymyśleć nieco lżejszą wersję tego włoskiego deseru. Mascarpone zastąpiłam więc jogurtem naturalnym, a oprócz biszkoptów dodałam jeszcze świeże truskawki, które świetnie wpasowują się w klimat powoli zbliżającej się wiosny :-)

Składniki na 2 pucharki/szklaneczki:
- 6 dużych truskawek
- 4 biszkopty do tiramisu
- mały jogurt naturalny
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
- łyżeczka amaretto
- listki mięty do dekoracji

Truskawki myjemy, następnie usuwamy szypułki i kroimy owoce na małe kawałki. Każdy biszkopt łamiemy na cztery. Parzymy mocną kawę i dodajemy do niej amaretto. Lekko zanurzamy w niej biszkopty, ale tak, żeby nie były nią zbyt mocno przesiąknięte, bo inaczej zrobi się z nich "mamałyga". Na dnie pucharków układamy kolejno na przemian warstwy truskawek i biszkoptów. Ostatnią warstwę zalewamy jogurtem tak, aby powstała pierzynka ;-) Na koniec dekorujemy listkiem mięty i wstawiamy do lodówki na ok. 30 minut.

Smacznego!



1 komentarz: